
Butelczyna, mimo że nie wielka od razu została zauważona przeze mnie na półce w sklepie. Szczerze mówiąc nazwa "Pożegnanie korporacji" gdzieś mi mignęła w sklepie, ale nigdy bym się nie spodziewał, że to możne być Russian Imperial Stout. Na szczęście teraz bez wahania sięgnąłem po to piwo i mam nadzieje, ze nie będę żałował. Etykieta jest na prawdę fajna. Od razu wiadomo o co kaman. Tym razem nie ma już kameleona, są niedźwiadki, które kojarzą się z Rosją. Na szczęście zostały nietoperze. Piwo ma 24 Blg i 10,3% alk. Do tego leżakowało sobie z drewnem wiśniowym. Nieźle się zapowiada. Piwo jest gotowe do oceny. Aromat z butelki jest bardzo palony. W szkle wygląda przecudnie - czarne jak smoła i bez piany. Wg mnie tak powinien wyglądać każdy RIS - czarny i nisko wysycony. Zapach, ze szkła tez daje rade. Trochę się bałem, że będzie to taki bardziej Porter niż Stout, ale nic z tego. Kawa jest tu na pierwszym planie, za nią czekolada i kakao.To lubię ! Na trzecim planie pojawiają się suszone owocki. Niezbyt intensywnie, ale są.
Smakuje również sporo się dzieje. Tutaj już nie jest aż tak wytrawnie. Wychodzi lekka słodycz, ale dosłownie na chwilę. Wszystko kończy przyjemne i szlachetne, alkoholowe rozgrzewanie w przełyk.
Bardzo się cieszę, że to wszystko zmierza w tym kierunku. Już nie pamiętam kiedy ostatnio piłem jakiegoś cienkiego RISa. Dziś po raz kolejny jestem zadowolony z piwa jakie kupiłem. Kolejny świetny "Rusek". :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz