
W to wielkie święto wypada napić się czegoś wyjątkowego, trudno dostępnego i warzonego tylko raz do roku. Po takim opisie odpowiedź nasuwa się sama - Imperium Prunum ! W ostatnich dniach jest na ten trunek mega popyt. Jedni to piwo kupują za dwie dychy, inni za ponad stówe, sieć Makro wykupiło pół hurtowni i teraz wszyscy są oburzeni. Sklepy specjalistyczne dostają dosłownie sztuki. Ludzie jeżdżą na drugi koniec kraju, żeby kupić chociaż kapkę piwa. Ogólne szaleństwo ! Z jednej strony to piękne, z drugiej przerażające. Browarze Kormoran, coście dobrego narobili ! :)
Mnie jakimś cudem udało się nabyć jedną sztukę. Nie napiszę gdzie i za ile, bo nie o to w tym chodzi. Cieszę się, że mogę spróbować piwa klasy światowej i tylko to się liczy.
Tak więc trzymam w ręku ten magiczny kartonik. Opakowanie jest genialne. Wygląda ekskluzywnie i drogo, a zarazem schludnie i estetycznie. Aż żal to wszystko rozpakowywać. Butelka też niczego sobie. Do tego ten zalakowany kapsel ... sztos. Po prostu sztos. Serio, to jest takie piękne, że z bólem zabieram się za dłubanie tego laku. Trzeba w końcu dobrać się do środka. Tam jest nasze czarne złoto.

Reasumując, bardzo się cieszę, że udało mi się dorwać chociaż jedną sztukę tego piwa. Na pewno tworzy ono w jakiś sposób historię polskiego piwowarstwa i warto żeby każdy chociaż raz w życiu spróbował jak smakuje Imperium Prunum. Jest to kolejny "must have" do odhaczenia na mojej piwnej liście. Czy będę o nie walczył za rok ? Za wszelką cenę na pewno nie. Jak uda mi się wypić trzecią warkę to na pewno to zrobię, a jeśli nie to trudno. Do tego czasu wyjdą pewnie równie dobre sztosy, które trzeba będzie wypić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz