sobota, 28 kwietnia 2018

Biały Kruk - Sankofa

Po kilku klasykach czas na coś z nowej fali. Symbolem Piwnej Rewolucji jest IPA. Mam dziś zamiar zdegustować czarną wersję tego stylu.  Piwo pochodzi z browaru Biały Kruk. Przyznam, że to moja pierwsza styczność z tym browarem, więc tym bardziej ciekawy jestem jak udało im się uwarzyć jedną z moich ulubionych wersji "ip". Butelka prezentuje się bardzo fajnie. Jest mroczna i tajemnicza. Najbardziej zaciekawiła mnie  sama nazwa piwa - Sankofa. Na etykiecie jest wyjaśnione co ona oznacza. Jest to słowo, które oznacza "Musimy powrócić i odzyskać swoją przeszłość, abyśmy mogli zrozumieć, po co i w jaki sposób staliśmy się tym, kim jesteśmy dziś." Ten zwrot ma również swój symbol. Właśnie w takim kształcie jest ustawiony kruk na etykiecie. Ciekawa koncepcja :)
Piwo ma 17 blg. ekstraktu i 6,7% alkoholu. Jak ktoś ma dobry wzrok to znajdzie też informację o goryczce, która jest określona na 6 kropek na 8 możliwych. Opakowanie zapowiada dobre piwo, zobaczmy, czy będzie tak w rzeczywistości.
Jest dość mętne, koloru ciemnego brązu. Ma ładną czapę piany. Ze szkła czuć sporo ciemnych słodów. Jak na styl nawet za sporo. Profil chmielowy jest na dalszym planie. Jak się dobrze wwąchamy czuć nutę nafty od Mosaica. Przeważa tu jednak kawa z odrobiną paloności. W smaku z kolei jest odwrotnie. Po kilku łykach daje się we znaki goryczka. Jest całkiem przyjemna, krótka. Po przełknięciu zostaje trochę popiołu na języku. Obecność cytrusów również jest bardziej zauważalna. Mimo ponad 6 voltów pije się je całkiem szybko. Pewnie ze względu na wysycenie, które jest w sam raz.
Całość oceniam dobrze, chociaż dla mnie to bardziej Stout z dodatkiem amerykańskiego chmielu, niż IPA na ciemnych słodach. If you know what I mean :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz