wtorek, 17 stycznia 2017

Pinta - Imperator Bałtycki

Już w najbliższą sobotę obchodzimy święto porteru bałtyckiego. Ten trunek nasze dobro narodowe, doceniane przez beergeeków z całego świata. Nie jest to może tylko polski styl, ale  nie oszukujmy się, w warzeniu tego specjału nie mamy sobie równych. Świadczą o tym chociażby notowania na ratebeer.com, czy też liczne medale na międzynarodowych konkursach. 
Dziś mam piwo z pierwszych miejsc tabeli. Jest to wersja imperialna, czyli powinna być jeszcze bogatsza we wszystkie doznania związane z degustacją. Stworzony został przez znany wszystkim browar Pinta. Od nich zaczęła się tak na prawdę Piwna Rewolucja w Polsce, więc tym bardziej miło mi będzie kosztować to piwo. Mała butelczyna świadczy o drogocenności tego co się w niej znajduje. Ładna, metalizowana etykieta sprawia, że nie można obok tej butelki przejść obojętnie. Wszystkie informację są jasne i  czytelne. Pełen skład naszego Imperatora to: słody Weyermann® Monachijski typ I, Pilzneński, Jęczmienny diastatyczny, Wiedeński, Caramunich® Typ III, Caraaroma®, Carafa® Special Typ I; dodatki: ekstrakt słodowy, cukier; chmiele: Amarillo®, Ahtanum®, Centennial, El Dorado®, Mosaic™, Zeus; drożdże: Saflager W 34/70. 
Amerykańskie odmiany szyszki są w tym zestawieniu najciekawsze. Lubie czarne "ipy", więc i tu powinny dać radę. 
Nurtuje mnie tylko jedna rzecz... dlaczego proponowany typ szkła to smukła szklanka, która bardziej nadaje się do piw pszenicznych niż do tak degustacyjnego trunku jakim jest porter bałtycki. Żeby było ciekawiej jest to dedykowane szkło stworzone specjalnie do "Imperatora". Na szczęście Pinta ma również inny, odpowiedni pokal do takich specjałów. 


Czas rozpocząć tydzień z porterem bałtyckim w roli głównej. 
Po otwarciu wielki zaskoczenie. Chmiel zrobił robotę. Powiew świeżości zza oceanu jest wyraźny i cytrusowy. Po przelaniu kolejne "wow".  Piana jak w Weizenie. (szkoda, że nie mam smukłej szklanki :P). Jest obfita, drobnopęchrzykowa i niesamowicie trwała. Zapowiada się nieźle. 
Aromat nadal zdominowany przez nowofalowe odmiany chmielu. Tym razem ciemna strona mocy również zaczęła przemawiać. Ujawniła się w postaci mocnej, czarnej kawy z odrobiną czekolady. W połączeniu z cytrusami bardzo fajnie  współgra. Ciekawe jak smakuje. 
Po wychyleniu sporego łyka moje kubki zaatakowała cała orgia smaków. Od cytrusów i żywicy przez śliwki na kawie i czekoladzie kończąc. Ponad 100 IBU nie wzięło się znikąd. Sroga, chmielowa goryczka daje znać o sobie z każdym łykiem. Super się to pije, a każde przechylenie pokala daje nowe doznania.  Im cieplejsze piwo tym aromaty stają się ciekawsze.

Moja warka ma termin ważności do 23.06.2017, więc jest całkiem świeża. Zakładam, że z czasem to piwo nabierze bardziej porterowych nut. Ortodoksyjnym miłośnikom to piwo może nie do końca przypaść do gustu.  Na szczęście w me gusta trafiło idealnie i ocena może być tylko jedna :) Kto znajdzie jeszcze gdzieś w sklepie jakieś pojedyncze sztuki, niech śmiało kupuje.

10/10





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz