
Kiedy myślałem, że nic lepszego się nie wydarzy, dotarła do mnie informacja, że w Żabce czekają kolejne singlehopy. Tym razem wersja Sorachi Ace i Equinox. Są to moje ulubione odmiany chmielu, więc pędem nabyłem oba i zabrałem się za degustację.
Na pierwszy ogień idzie japoński Sorachi Ace. Tak jak wszystkie piwa z tej serii ma 4,2% alkoholu i 12,5% ekstraktu.
Jeśli chodzi o etykietę, ta jest chyba najlepsza ze wszystkich czterech. Szkoda tylko, że krawatka jest krzywo przyklejona.
Ok. Zostawmy to wszystko. Zobaczmy jak poszło Lwówkowi tym razem. Po otwarciu uniósł się aromat. Czuć głównie karmel, ale zgrzeszyłbym mówiąc, że nie ma powiewu z Japonii. Jak w poprzednich „singlach” ciężko było stwierdzić, że faktycznie jest to akurat ten chmiel, tak tutaj od razu wiadomo, że to Sorach Ace. W szkle ujawnia się jako ciemny bursztyn z białą pianą, która dość szybko znika. Tak jak poprzednie wersje, ta też jest mętna jak weizen. Ze szkła czuć jeszcze więcej karmelu i delikatny waniliowo – kokosowy aromat pochodzący od chmielu. Lekki diacetyl też jest wyczuwalny, ale na szczęście nie jest upierdliwy. W połączeniu akurat z tą odmianą chmielu nawet aż tak nie przeszkadza. W smaku jest w miarę. Wysycenie jest średnie, goryczka jest dość zalegająca, ale lepsze to niż jej brak. Chociaż coś łamie karmelowo – słodową słodycz.
Ogólnie piwo nie jest tragiczne, pije się je spoko. W tej cenie jest nawet smaczne. Najlepiej pić je dość chłodne, wtedy jest możliwość, że dms aż tak nie będzie nam przeszkadzał. Obecnie jest to chyba najlepsza propozycja z serii single hop od Lwówka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz