poniedziałek, 13 listopada 2017

Browar Perkele - Cigarettes After Sex

Kolejna degustacja i kolejna wędzonka na pokładzie. Ponownie również wystąpi browar domowy. Tym razem na warsztat idze piwo od ekipy z Sosnowca. Browar Perkele został założony w lipcu 2016 i ma na swoim koncie ponad 30 różnych piw. Fajnie, że większość z nich ma swoje własne nazwy i ciekawe etykiety. Dziś na tapetę biorę Cigarettes After Sex. Jak wynika z nazwy będzie (seks) dym. Na szęście nie od papierosów, a od słodu wędzonego bukiem. W zasypie znajdziemy również słody: Żytni, Monachijski, Crystal Malt, Colorado Crystal, Pszeniczny czekoladowy, Carafa II; chmiele: Magnum i Magnat oraz drożdże US-05. Dodatki stanowią płatki dębowe Sherry Oloroso. Mamy tu wędzony, żytni Porter. Drożdże są górnej fermentacji, więc nie jest to Porter Bałtycki, a imperialna wersja Porteru Angielskiego. Piwo ma 20º Blg i 9% alkoholu. 
Skład i parametry wnioskują, że może być to sztosik, więc czas najwyższy to sprawdzić. 
Od razu po otwarciu zaatakowała konkretna wędzonka. Tak bardzo intensywna, że na ślepo nie umiałbym chyba stwierdzić jakie to piwo. Mógłby być to równie dobrze Bock, albo Pale Ale. Dopiero po nalaniu ujawnia się styl. Jak na Brown Porter przystało jest koloru ciemnego brązu. Na górze uformowała się piękna, beżowa piana. Mamy tu pełen przekrój pęcherzyków. Od drobniusieńkich jak na Guinnessie wysycanym azotem, aż do całkiem sporych. Na szczęście piana się nie "dziurawi", a trzyma się jak ubite białko. 
Powoli na wierzch wypływają bardziej porterowe aromaty. Jest dużo deserowej czekolady oraz trochę popiołu. Mamy też nieco "mleczności". Nie jest to diacetyl, możliwe, że to ten słód Pszeniczny czekoladowy dał taki efekt. W każdym razie bardzo ładnie to tu wszystko gra. Rzekłbym, że zapach podchodzi to nieco pod RISa, albo chociaż FESa. Jest tu sporo palonośći. 
W smaku jest też dobrze. Ciemne słody również zrobiły tu swoje. Płatki dębowe dały gładkość temu piwu, a słód żytni oleistą konsystencję. Pije się je bardzo przyjemnie. Każdy łyk kończy kawowa goryczka. Jest tu mało słodyczy. Bardzo dobrze, nie przepadam za słodkimi, ciemnymi piwami. 
Z tych wszystkich składników wyszło na prawdę dobre piwo. Byłem ciekawy jak zagrają w aromacie płatki dębowe Sherry Oloroso. Piłem kiedyś Porter Bałtycki, który leżakował w beczkach po tym hiszpańskim winie. Tutaj ten efekt  pojawił się również. Może nie tak intensywnie, ale coś tam zza tej wędzonki też starało się ujawnić. Piwo można śmiało nazwać "Sausage After Sex". Nazwa może jest dziwna, ale po otwarciu nawet laik skapnie się o co kaman :)
Jak widać, Sosnowiec nie taki straszny jak o nim piszą, a na pewno potrafią warzyć tam dobre piwo. Z czasem będą pojawiać się kolejne propozycje z tego browaru, więc zapraszam do śledzenia na Facebooku



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz