wtorek, 22 sierpnia 2017

Manufaktura Piwna - Czar Goryczy

Piwna Rewolucja trafia powoli pod strzechy. Przykładem tego może być obecność piw rzemieślniczych np. w marketach, czy na stacjach benzynowych. Wcale nie trzeba udawać cię do sklepu specjalistycznego żeby dorwać jakieś IPA, czy APA. Teraz każdy cywil ma dostęp do krafu, tym bardziej, że ostatnio również dyskonty zaczęły się interesować piwnym rzemiosłem. Przykładem tego może być chociażby obecność Rowing Jacka z Ale Browaru w Lidlu. 
Dziś zajmę się jednak inną siecią handlową. W ostatnim czasie Manufaktura Piwna przechodzi jakąś wewnętrzną rewolucję. Kiedyś kojarzyła się jedynie z Podwójnym Koźlakiem. Obecnie posiada jeden z lepszych Porterów Bałtyckich w kraju, który jest konkurencją chociażby dla Imperium Prunum. Nawiązała również współpracę z siecią Biedronka. Właśnie tam można kupić między innymi piwo, które będę dziś degustował. Jest to dość ciekawe posunięcie ze strony browaru, bo "Biedra" to jedyne miejsce gdzie dostaniesz te piwa. W żadnym sklepie specjalistycznym ich nie uraczymy. No nic. Zobaczmy co ciekawego się tam uwarzyło. Na pierwszy ogień idzie "Czar Goryczy", czyli aj-pi-ej na amerykańskich chmielach.


Co do etykiety. Za ładna to ona nie jest. Generalnie żadna okładka z Manufatury nie jest za ciekawa, ale ta szczególnie. To już ten koźlak dubeltowy był lepszy.
Ale nie o tym. Liczy się wnętrze. Otwieramy. Przelewamy. Biore Teku, żeby żaden aromat mi nie uciekł. W szkle prezentuje się poprawnie. Jest bardzo ciemny bursztyn. Uformowała się też całkiem przyzwoita piana. 
Piwo jest klarowne. Na razie jest ok. Pierwszy niuch i jest już gorzej. Oprócz prztłaczającego słodu jest też zapach tanich landrynek. Coś podobnego było w IPA z browaru Koreb. Niczego dobrego to nie wróży. Zobaczmy co dalej. Trochę strach pić, ale jak trzeba to trzeba. Pierwszy łyk i jest spoko. Serio. Myślałem, że będę wyglądał jak ten koleś z etykiety, ale tragicznie nie jest. Pliny the Elder to nie jest, ale Koreb AIPA też nie. Jest to typowe East Coast IPA. Mamy wysoką słodowość. Chmiel jest dopiero na dalszym planie, goryczka średnia w stronę niskiej. Taki poziom IBU byłby w porządnym Pilsie, na IPA to jednak troche za mało.
Mimo wszystko, jak na budżetowe American India Pale Ale z Biedry nie jest źle. Z czasem nawet ten landrynkowy zapach przestał aż tak wkurzać. Powiedziałbym, że czuć nawet lekkie cytrusy i żywicę. Ciekawe jakie odmiany chmielu były tutaj dodane.
Podsumowując, piwo jest bardzo przeciętne, żaden beer geek się nim nie zachwyci, natomiast dla osoby, która wcześniej raczyła się Vipami może być to spore doznanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz