
Na warsztat idzie Amerykański Sen. Muszę przyznać, że etykieta daje radę. Jest truck, jest balacha, jest flaga USA - generalnie wszystko po "hamerykańsku". Jest też "morska opowieść" :
To piwo ma sprawić, że poczujesz się jak w słonecznej Kalifornii. Nasz trunek zawdzięcza aromat owoców tropikalnych i żywicy chmielom amerykańskim, których użyliśmy podczas procesu chmielenia na zimno. Świetnie komponują się one z delikatną nutą słodową i wraz z nią tworzą wyjątkową całość.
Na zewnątrz wszystko się zgadza, zobaczmy co kryje wnętrze.
Piwo ma kolor bursztynu. Jest klarowne z bardzo bujną, białą pianą. Ze szkła bucha chmielem. Nie ma zbyt wielu cytrusów, przeważają białe owoce i żywica. Jest też trochę nut tytoniowych i herbacianych. Aromat kojarzy mi się trochę z Nestea. Jest przyjemnie. W smaku jest niespodziewanie gorzko. Goryczkę czuć już przy pierwszych łykach. Mogłaby być mniej zalegająca. Mnie to nie przeszkadza, ale dla niektórych może byc to spora bariera. Jest też trochę słodowości. Piwo jest wytrawne, pije się je dość szybko.
Reasumując, jest to całkiem solidne American Pale Ale. Dla hopheadów jak znalazł. Myślę, że dla początkujących entuzjastów kraftu lepszym wyborem będzie Witbier. Niedługo i on pojawi się na blogu, więc zapraszam do śledzenia Fejsa.
Reasumując, jest to całkiem solidne American Pale Ale. Dla hopheadów jak znalazł. Myślę, że dla początkujących entuzjastów kraftu lepszym wyborem będzie Witbier. Niedługo i on pojawi się na blogu, więc zapraszam do śledzenia Fejsa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz