Tak więc mamy święta. Jak na tę porę przystało każdy beergeek ma obowiązek skosztować jakiś tradycyjny trunek. W tym czasie mamy wręcz wysyp różnych, sezonowych piw. Na ogół są to słodkie, przyprawowe, ciemne specjały, za którymi szczerze mówiąc nie przepadam. Na szczęście nasze browary rzemieślnicze nie odpuściły tematu i nie poszły na łatwiznę. Na rynku pojawiło się kilka ciekawych i oryginalnych, kraftowych propozycji. Warto po nie sięgać bo pojawiają się tylko raz na rok. Dziś będę miał przyjemność degustować świąteczną propozycję browaru Birbant. Jest to piwo, przy produkcji którego użyto słodu wędzonego. W zależności od tego, czym go okopcimy takie aromaty będzie wnosił. Surowców jest wiele. Może być to drewno jak w naszym tradycyjnym Grodziskim lub suszone owoce jak w przypadku Imperium Prunum dymionego Suską Sechlońską.
Jak wiadomo #wpolscesiędymi, więc trzeba być o krok dalej niż inni. Trzeba wyjść poza schematy i opuścić wszelkie granice. This is craft bitch ! Birbanci już rok temu pocisnęli i uwędzi swoje świąteczne piwo torfem. Chciałbym zobaczyć miny piwnych noobów, którzy nastawili się na piernikowe klimaty, a w zamian dostali asfalt, zjarane kable i ebonit. Tym razem postanowiono pójść o krok dalej i użyć ... owczych bobków. Tak, po prostu podpalili gówno i trzymali to obok słodu, który z czasem nabierał "gównianych nut." Szczerze mówiąc nie wiem czego się spodziewać.
Jak wiadomo #wpolscesiędymi, więc trzeba być o krok dalej niż inni. Trzeba wyjść poza schematy i opuścić wszelkie granice. This is craft bitch ! Birbanci już rok temu pocisnęli i uwędzi swoje świąteczne piwo torfem. Chciałbym zobaczyć miny piwnych noobów, którzy nastawili się na piernikowe klimaty, a w zamian dostali asfalt, zjarane kable i ebonit. Tym razem postanowiono pójść o krok dalej i użyć ... owczych bobków. Tak, po prostu podpalili gówno i trzymali to obok słodu, który z czasem nabierał "gównianych nut." Szczerze mówiąc nie wiem czego się spodziewać.
Na etykiecie mamy całą rozpiskę składników: słody: pale ale, wędzony owczym gównem, cafe light, biscuit, czekoladowy, pszczeniczny; chmiele: Willamette; drożdże US-05.
Nie może również zabraknąc "morskiej opowieści" : "Dawno, dawno temu, w mroźnej Islandii, piwowarzy Jarsson i Kulaffson
chcieli uwarzyć wędzonego stouta. Szukali surowca, który da im
możliwość wędzenia i wykorzystali to, czego mieli wokół siebie
najwięcej. Receptura przywędrowała do Polski, bo przecież nasze owce
mają nie mniejszy potencjał… Sprawdźcie i posmakujcie tego unikalnego
stouta… Nie tylko w święta! ".
Jeśli chodzi o etykietę to nie wiem co powiedzieć. Jest obrzydliwa ! Owca z cygarem, która siedzi na kiblu, zniesmaczeni górale z cuchnącymi oscypkami i oczywiście tytułowy "szip szit", który wylewa się wręcz z czeluści sedesu. Nie wygląda to zachęcająca, ale trudno. Już nie ma odwrotu.
Biorę butelkę i otwieram. Ostrożnie przykładam nos do otworu i wciągam powietrze. O dziwo nic mnie nie odrzuca. Przyjemna stoutowa woń zachęca do kolejnego niucha. Na razie nie jest źle ! Palone słody dają znać o sobie. Nie ma tu nic nieprzyjemnego. W szkle jest również dobrze. Niemalże czarna barwa z kilkoma rubinowymi przebłyskami zachęca do wzięcia pierwszego łyka. Trochę się boję... mam nadzieję, że przez przypadek nic owczego nie wpadło Birbantom do kotła. Trudno, pierwszy łyk. Hmmm... nie jest źle. Paloność jest przyjemna, pozostawia lekko goryczkę i popiołowość. W tle wyczuwalne są jakby suszone owoce. Nic złego się nie dzieje. Jest po prostu smacznie. Zapach ze szkła trochę bardziej podbił wędzonkę. Przyznam, że jest dość nietypowa i nie wiem jak ją określić. Przypomina trochę zapach tlącego się ogniska. Z tyłu do głosu dochodzi przyjemna, gorzka czekolada. Żadnych "kiblowych" klimatów nie stwierdzam. Wszystko jest gładkie i bardzo pijalne. Mała butelczyna została dość szybko opróżniona. Szkoda, chętnie wypiłbym wincyj!
Reasumując jest to bardzo fajny FES z ciekawą, nietypową wędzonką. Każdy, kto go spróbuje na pewno nie będzie żałował. Później będzie można się pochwalić znajomym, że "piło się kiedyś piwo zowczym gównem". Zachwyt murowany ! Jak na 19% ekstraktu i 7% alkoholu wręcz brakuję mu trochę ciała i pazura. Jest to po prostu fajne piwo do wypicia w świąteczny dzień, którym można wzbudzić małe kontrowersje wśród członków rodziny, którzy nawet nie słyszeli wcześniej o krafcie. Zeszłoroczna, torfowa wersja była bardziej degustacyjna i trudniejsza w odbiorze. To piwko może wypić każdy, kto ma ochotę na dobrego, uczciwego Stouta. Jak najbardziej polecam. Będzie poźniej o czym opowiadać wnukom :)
Ocena 7/9
Reasumując jest to bardzo fajny FES z ciekawą, nietypową wędzonką. Każdy, kto go spróbuje na pewno nie będzie żałował. Później będzie można się pochwalić znajomym, że "piło się kiedyś piwo z
Ocena 7/9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz