
U mnie wybór padł na imperialną wersję piwa Kawko i Mlekosz. PiwoWarownia jeszcze mnie nie zawiodła, wię sięgam po ich wypusty bez "większych obawień". W składzie znajdziemy wodę, słody (jęczmienne, pszeniczne, żytnie), chmiel Magnum, dodatki (laktoza, kawa, wanilia), drożdże US-05. Zapowiada się zacnie. Tzw. "podstawka" bardzo mi zasmakowała, więc liczę, że tu będzie działo się jeszcze więcej. Piwo ma 24° Blg i 8% alkoholu. Ciekawe, czy będzie tak słodko jak się zapowiada.
Po pierwszym niuchu dotarło do mnie sporo kawy, zarówno tej z dodatku jak i ze słodu. Bardzo lubię imperialne coffee stouty, więc dla mnie bomba. W szkle, stadardowo: gęsto, czarno i mało piany. Aromat kawowy nadal dominuje. Jest też sporo laktozowej słodyczy. Staram się doszukać również nut wanilii, ale nie przychodzi mi to łatwo. W smaku akcenty palone mieszają się ze słodyczą, która w dużym stopniu stara się zdominować to piwo. Fajnie kontruje to gorzka czekolada i ciemne słody. Deserowość tego piwo podkreśla również jego gęsta konsystencja. RISowy charakter można poczuć przede wszystkim po przełknięciu, gdy czujemy alkoholowe rozgrzewanie. Jest to bardzo dobra propozycja, głównie dla wielbicieli "słodyczki". Mnie również bardzo to piwo zasmakowało, fajnie jakby było jeszcze więcej wanilii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz