
Skoro wszystko wiemy, czas przystąpić do degustacji.
Piwo wędruje do szkła, ma ono ciemną barwą, jest dość mętne. Na górze uformowała się ładna czapa piany. Zapach jest bardzo przyjemny, ale wg mnie dominuje tu jednak chmiel. Jest sporo cytrusów i żywica. Mamy nawet charkterystyczny na czarnej IPy prażony słonecznik. Oczywiście nie jest to "klasyczne" Cascadian Dark Ale, gdzie z zamkniętymi oczami mamy wrażenia picia jasnego piwa. Ciemne słody cały czas walczą o dominację nad piwem. Jest sporo deserowej, gorzkiej czekolady, czuć też odrobinę kawowej paloności. Z czasem pojawia się aromat jakby truskawkowy (?), charakterystyczny dla świeżych warek Imperatora Bałtyckiego. Na prawdę ciekawe.
W smaku już jest bardziej słodowo, deserowo. Po przełknięciu daje znać o sobie goryczka. Duży plus za idealne wysycenie. Dzięki temu bardzo przyjemnie się to pije.
Moim zdaniem można nazwać zarówno American Stout jak i Black IPA, może nie taka ortodoksyjne, ale chmiel na pewno nie robi tu tylko jako tło.
Z resztą nie się co sprzeczać o nazwę, liczy się efekt końcowy, a ten jest bardzo dobry :) Już w krótce kolejne propozycje z Browaru Jana :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz