czwartek, 6 października 2016

Miłosław - Klonowy Milk Stout



Browar Fortuna nie zwalnia tempa. Jeszcze niedawno było głośno o nowych Komesach. Tym razem poszerza ofertę w serii Miłosław, a dokładniej pod-serię „warzy śmiało”. Koncepcja jest taka, że do podstawowego stylu dodawany jest jakiś „śmiały” składnik. Było już American Pale Ale z pędami sosny, teraz jest Milkstout z dodatkiem syropu klonowego. Może nie są to dla mnie zbyt śmiałe składniki (pijało się ze śledziem, bekonem, czy ostrygami), ale dla eurolagerowego Janusza z Grażyną to może być istny hardcore. Ja natomiast liczę na fajny, ciemny napitek, który umili mi wieczór. Ma być miło, słodko, mlecznie i przyjemnie. Czy tak będzie?
Kilka słów o etykiecie. O ile ta z sosnowego APA wydała mi się jakaś psycho*ebna, to ta podoba mi się bardzo. Idealnie odzwierciedla zawartość butelki.  Piwo ma 17% ekstraktu, 6,6% alkoholu i 30 IBU goryczki. 




Otwieramy butelkę. Niuch, niuch i już wiadomo, że mamy do czynienia z milkstoutem. Jest mlecznie i słodko. Żeby nie było zbyt słitaśnie, słody palone powoli dają znać o sobie.
Piwo w szkle prezentuje się prześlicznie. Czarne z beżową pianą. Aromat ze szkła nadal przyjemny, jest czekolada, kawa, laktoza i … żelazo. Nie trzeba być wybitnym sensorykiem, żeby je wyczuć . W smaku słodko – kwaskowe z lekką palonością. Gwoździe, niestety również wyczuwalne. Picie utrudnia wysycenie, które jest zbyt wysokie jak na ten styl. 

Syrop klonowy został chyba przefermentowany, bo nic śmiałego nie wyczułem. 

Mimo tych kilku niesnasek jest to przyjemna interpretacja piwa w stylu stout.  Trzeba jedynie poprawic pijalosc i zrobic coś z żelazem i będzie dobrze. Jak będę miał ochotę a jakieś lepsze piwo i pod ręką będę miał tylko Żabkę to na pewno nieraz po nie wstąpię. Nie zmienia to jednak faktu, że z serii Miłosław nadal najbardziej podszedł mi Pilzner. 




Aromat 7/10
Wygląd 9/10
Smak 5/10
Ocena ogólna 7/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz