Browar Fortuna nie zwalnia tempa. Jeszcze niedawno było głośno o nowych Komesach. Tym razem poszerza ofertę
w serii Miłosław, a dokładniej pod-serię „warzy śmiało”. Koncepcja jest taka, że
do podstawowego stylu dodawany jest jakiś „śmiały” składnik. Było już American Pale
Ale z pędami sosny, teraz jest Milkstout z dodatkiem syropu klonowego. Może nie
są to dla mnie zbyt śmiałe składniki (pijało się ze śledziem, bekonem, czy ostrygami),
ale dla eurolagerowego Janusza z Grażyną to może być istny hardcore. Ja
natomiast liczę na fajny, ciemny napitek, który umili mi wieczór. Ma być miło, słodko, mlecznie i przyjemnie. Czy tak będzie?
Kilka słów o etykiecie. O ile ta z sosnowego APA wydała mi
się jakaś psycho*ebna, to ta podoba mi się bardzo. Idealnie odzwierciedla
zawartość butelki. Piwo ma 17% ekstraktu, 6,6% alkoholu i 30 IBU goryczki.
Otwieramy butelkę. Niuch, niuch i już wiadomo, że mamy do
czynienia z milkstoutem. Jest mlecznie i słodko. Żeby nie było zbyt słitaśnie,
słody palone powoli dają znać o sobie.
Piwo w szkle prezentuje się prześlicznie. Czarne z beżową
pianą. Aromat ze szkła nadal przyjemny, jest czekolada, kawa, laktoza i …
żelazo. Nie trzeba być wybitnym sensorykiem, żeby je wyczuć . W smaku słodko –
kwaskowe z lekką palonością. Gwoździe, niestety również wyczuwalne. Picie utrudnia wysycenie, które jest zbyt wysokie jak na ten styl.
Mimo tych kilku niesnasek jest to przyjemna interpretacja piwa w stylu stout. Trzeba jedynie poprawic pijalosc i zrobic coś z żelazem i będzie dobrze. Jak będę miał ochotę a jakieś lepsze piwo i pod ręką będę miał tylko Żabkę to na pewno nieraz po nie wstąpię. Nie zmienia to jednak faktu, że z serii Miłosław nadal najbardziej podszedł mi Pilzner.
Aromat 7/10
Wygląd 9/10Smak 5/10
Ocena ogólna 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz