wtorek, 13 grudnia 2016

Raduga - Big Sleep


Za zewnątrz piździ coraz bardziej. Słoneczne lato odeszło w niepamięć. Picie Summer Ale nie jest teraz tak przyjemne jak kilka miesięcy temu. Jedyny pozytyw tego wszystkiego to możliwość sięgania po trunki o wysokim woltażu jako pretekst do rozgrzania się. Oczywiście obalenie czteropaka  Vipa ze Stonki nie wchodzi w grę. Wszystko musi być z umiarem i kulturą. Najlepszym rozwiązaniem na tę porę roku są Stouty i Portery, ale żeby nie być monotonnym, tym razem sięgnąłem po trzecią możliwość, czyli Barley Wine. 
Uwarzył je browar Raduga, który już kilka dobrych lat istnieje na polskiej scenie kraftowej. Produkuje on całkiem zacne trunki, więc mam nadzieję, że i tym razem się postarał :) Nazwy piw to nic innego jak tytuły starych filmów sprzed kilkudziesięciu lat. Muszę się przyznać, że większości z nich kompletnie nie kojarzę. Nie jestem wielkim znawcą kina, więc napiszę tylko, że Big Sleep to gangsterski film produkcji amerykańskiej, który powstał w latach czterdziestych.
Na piwie znam się trochę bardziej to też nieco więcej o nim napiszę. Ma ono 10,5% alkoholu, 24 Blg. i całe 100 IBU. Skład to: woda, słód jęczmienny, słód pszeniczny, chmiele: Cascade, Simcoe, Centennial, Mosaic, Zeus, Magnum; drożdże: US-05. Jest fajnie, nawet bardzo. Jak to czytam to jeszcze bardziej chce mi się je wypić. 
Od naszego ABW będę oczekiwał przede wszystkim dobrej podbudowy słodowej. Wiele piw w tym stylu to zwykłe IIPA w wyższej cenie i w małych butelkach. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Big Sleep miało już premierę jakiś czas temu i nie jest ono najświeższe, ale nie ma się co bać. Takie trunki powinny tylko zyskiwać z czasem. Ok. Koniec gadania. Zobaczmy jak browar Raduga zinterpretował amerykańską wersję wina jęczmiennego.


Po otwarciu butelki stwierdzam, że jest dobrze. Etykieta nie kłamie. Słód daje znać o sobie. Aromat jest słodki, chmiel również wyczuwalny. Amerykańskie szyszki ujawniły się w postaci wielkanocnej babki cytrynowej (tak mi się skojarzyło :)). Na prawdę pachnie wybornie, a ledwo co otworzyłem. 
W teku też jest smacznie. Wygląda tak, jak wyglądać powinno. Miedziana barwa i niezbyt wysoka piana to odzwierciedlenie tego stylu. Czas przechylić pokal. Tym razem nie jest już dobrze. Jest genialnie :) Słodycz  idealnie kontruje  goryczkę. 100 IBU jest tu na pewno bez żadnej ściemy. O dziwo 10% alkoholu bardzo dobrze się kryje. Szkoda, że nie piłem tego piwa wcześniej bo bym miał porównanie, ale teraz jest wszystko idealnie ułożone. Gęsta, syropowata konsystencja dopełnia tylko całości. Ale to jest dobre !  Zapach daje nam też lekki karmel i może rodzynki. Myślę, że Big Sleep nadaje się na leżak. Jestem bardzo ciekawy jak się ono utleni, a jeszcze ciekawszy jestem wersji beczkowej. Może coś, kiedyś... 

Reasumując, mamy tu książkowego reprezentanta stylu, który należy do krajowej czołówki. Każdy łyk to inne doznanie, a każdy kolejny miesiąc wniesie kolejne ciekawe smaki i aromaty. Kto jeszcze nie pił to niech je odnajdzie i kupi jak najwięcej. Jedno na teraz, a kolejne na później. Nic tak nie poprawia nastoju jak dobre American Barley Wine. 


Ocena 9/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz