Dziś będzie piwowarski skarb Polski prosto z Kaszub. Była literka "P", więc czas na "O". Dla niewtajemniczonych jest to seria Porterów Bałtyckich, która powstaje we współpracy browaru Bytów i Rockmill. Jakiś czas temu miałem przyjemność degustacji pierwszego, klasycznego, lekko podkręconego "bałtyka". Bardzo przypadł mi do gustu, więc z wielką chęcią sięgam po kolejną propozycję. Dziś będzie wersja "Coffee & Salt". "Rockmillowe" Black IPA z solą, które piłem niedawno było świetne, więc nie mam większych "obawień" :) Nie ma na co czekać, zapowiada się dobrze, czas otworzyć butelkę.
Pierwsze wrażenie jest dobre, a nawet aż za dobre. Aromat jest iście "risowy". Jest agresja i paloność. Obiecana kawa również. Po przelaniu do szkła oczom ukazuje się smoliście czarny płyn. Jest praktycznie nieprzejrzysty, chyba nawet bardziej niż poprzednik. Piana jest beżowa i skąpa. Tym razem zapach nieco złagodniał. Już raczej nie da się pomylić z ruskim Stoutem. Wyszło trochę wiśni i rodzynek.
W smaku cały czas dominuje kawa. To ona gra tu pierwsze skrzypce. Z każdym łykiem robi się ciekawiej. Do głosu dochodzi lekka, gorzka czekolada oraz szlachetny alkohol. Jak na 10% jest nieźle ukryty, rozgrzewa jedynie przełyk. Konsystencja jest gęsta. Może nawet nieco za duża jak na porter, ale nie szkodzi. Bardzo przyjemnie się to pije. Goryczka jest średnia. Po przełknięciu pozostaje też słonawy posmak. Myślę, że sól podbiła jeszcze smak i aromat w tym piwie. Właśnie miałem na to ochotę - usiąść ze sniffterem w ręku i spokojnie sączyć sobie coś dobrego. Brakuje tylko kominka do kompletu :)
Kolejna kolaboracyjna, propozycja przypadła mi do gustu. Jestem ciekaw kolejnych pomysłów. Na pewno po nie sięgnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz